Znowu byłam na koniach.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrxa2NUyw98OxpkuH-ewhcj9TG2Y7r33yaUA0dV7PlKdkUp4etpMRReLdUK9wneRsWTWbmm1fuP0QDbW7sklkpJNDYXHq7T4uIU2yyb7ifWm9vtDOyAr3gqCqlksmBvIhjxgf-3GIuwuw/s1600/images+%252825%2529.jpeg)
Nie lubię galopować. Może dlatego, że ten chód kojarzy mi się z częściowym brakiem kontroli. Trochę nawet ufam Diamantowi, że nie zwali mnie na piach przy pierwszym zakręcie, jednak zawsze galop mnie stresował dość. Najchętniej jeździłabym sobie po łączce w kłusie. Jak kiedyś będę miała nadywżkę pieniędzy, to sobie konia kupię, żeby nikt mi nie dysktował przebiegu jazdy. Tak było, kiedy miałam Karuska na biegunach.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvCnMnsSx4fSTdR4wppywA-GTV0iEob-4tp7w63CHQvlfheC-_qdlPlfu3mGXIOHE847rvwEwTib-sgg9DUHeWfiel0ENGjKRwnSEtiR-WDf_2EVbhxqcsOTkx347wVKsYSUcOV74nRms/s320/%2524_72.jpeg)
Inny niż na zdjęciu, ale ten akurat jest niemiecki. Żegnam się, bo jutro większe cierpienie.
Pozdrawiam wszyskich i żadnych,
Frytek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz