Dziń dybry!
Jak wiecie lub nie wiecie - uwielbiam góry, ale jeszcze bardziej kocham pieniążki. Jako skąpiec i lichwiarz nie mogłam pominąć tego tematu. Będzie się on prawdopodobnie przewijał jak ,,Hitler kaput" w moim prywatnym repertuarze filmowym.
Aktualnie znajduję się w Polanicy Zdrój. Prawie jak Planica, Planica zimowa stolica! Przez tydzień miałam okazję dziwić się tutejszym ceną. Obiad dla trzech osób? I cyk, siedem dyszek! Porządne lody? I cyk, jedna dyszka! Frytki na szczycie góry? I cyk, dwie dyszki! A parking? Głowa mnie zaczyna boleć, kiedy pomyślę o cenie za stawianie maszyny. Żeby jeszcze był strzeżony...
I te ceny rosną z roku na rok. Jak przyjadę tu za kilka sezonów, to nawet za macnięcie skoczka w Parku Szachowym trzeba będzie płacić w złocie. Przykro mi. Niech Wam też będzie. No dalej! Nie? Trudno... Dla pocieszenia, ale tylko małego, bo co za dużo to niezdrowo na tym blogu, dodam, że nad morzem nie lepiej. Ha, dobrze tak tym morszczakom!
Pozdrawiam każdego i nikogo,
Frytek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz